![]() |
fot. bluzka Gym Skin |
No dobrze, jesteśmy „fit”, zasuwamy na treningach, trzymamy reżim dietetyczny, spinka na maxa i.... przychodzą dwa dni, dwa straszne, a zarazem tak wyczekiwane dni wolne - weekend.
Wszystko zaczyna się w piątkowy wieczór. Idziesz w swoich sportowych Nike’ach na spotkanie z koleżankami, siedzicie sobie na tych leżakach w knajpce, gadacie o wszystkim i o niczym, luz totalny.
Czy popijacie wodę z cytryną i zagryzacie listkiem sałaty? Fuuj, nie! Na stół wjeżdża pizza i kilka piw. Czy to coś złego? Zdecydowanie nie. Zdziwiłabym się gdyby ktoś wybrał opcję woda-sałata.
Mam dla Was dobrą informację - prawie wszyscy luzujemy portki w weekendy.
To absolutnie normalne i absolutnie konieczne. Znana trenerka Sylwia Szostak wprost mówi, że pizza raz w tygodniu podkręca metabolizm. Nie da się spinać cały tydzień. Dla zdrowia psychicznego warto mieć ten weekend totalnego luzu.
Ja się nie ograniczam i nie mam wyrzutów sumienia, że wsuwam wszystko na co nam ochotę w weekendy. Mój świat się przez to nie zawala, wręcz przeciwnie, dzięki weekendowymu chillowi wracam pełna zapału w poniedziałek na moje zdrowe tory.
Ja się nie ograniczam i nie mam wyrzutów sumienia, że wsuwam wszystko na co nam ochotę w weekendy. Mój świat się przez to nie zawala, wręcz przeciwnie, dzięki weekendowymu chillowi wracam pełna zapału w poniedziałek na moje zdrowe tory.
Bez żadnych wyrzutów.
I z tego miejsca życzę Wam, abyście nie popadali w paranoję. Weekend grzeszków jeszcze nikomu nie zaszkodził, a wielu osobom poprawił humor.
Buziaki :))
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza